
Minął piąty miesiąc
Wstyd, normalnie wstyd, że od lipca nie opublikowałam żadnego dosłownie żadnego wpisu na bloga, ale uwierzcie mi, że nie raz siadałam i zaczynałam skrobać, ale jakoś wena uleciała razem z brakiem systematyczności. Prawda jest też taka, że moja pasja, czyli fotografia i obowiązki rodzinne pochłaniają mnie totalnie i wieczorami jak nie ogarniam domowe pielesze to siedzę nad zdjęciami.
Co się działo u nas jak nas nie było? Oj działo się, działo. Trojaki poszły do zerówki, do nowej szkoły, nowej grupy i zaaklimatyzowanie się w nowym środowisku poszło im znakomicie. Pewnie wiele daje im to, że mają siebie i zawsze jedna drugą klepnie po ramieniu w chwili smutku i tęsknoty. Wierzę w to, że przyjaźń z koleżankami z poprzedniego przedszkola była wielka, ponieważ minęło już pół roku, a one nadal wspominają swoje „stare” koleżanki. Wiele osób pytało nas dlaczego przenieśliśmy dziewczynki do innej placówki skoro w tej starej mogły chodzić jeszcze rok. Na tę decyzję miało wpływ wiele czynników i sytuacji, ale najważniejszy to ten, że chcieliśmy, aby dziewczynki przyzwyczaiły się już do miejsca w którym spędzą kolejnych kilka lat czyli czas szkoły podstawowej.
Nowa szkoła jest bardzo fajna. Sama spędziłam w niej osiem lat podstawówki i wiedziałam gdzie posyłamy dzieci. Dziewczynki chodzą do klasy zerowej, ale przy oddziale przedszkolnym, czyli mają czas na zabawę i na naukę. Każdego dnia kiedy, po nie przychodzę, cieszy mnie jak dostaję tonę rysunków, które dla nas namalowały podczas dnia i kiedy jedna przez drugą krzyczy co dziś nowego się nauczyły.
Dziewczynki od września chodzą również na naukę pływania. Co prawda poszukiwania nauczyciela trochę trwały, ale udało się nam znaleźć super ciocie Iwonkę, której nie wiem jakim cudem, ale udaje się ogarnąć piątkę dzieci podczas lekcji. Podziwiam kobietę bo kiedy z trybun obserwuję jak te dzieciaki śmigają z każdej strony, ogarnia mnie strach na sam widok. Fajne jest to, że dziewczyny nie czują strachu na wodzie i na pewno w swoim dotychczasowym życiu spędziły więcej czasu nurkując, niż ich mama i tata razem wzięci 🙂 Mama to pływak taki, że jak dna nie czuje to nie popłynie, a tata po paszki i ani kroku dalej 🙂
Czas płynie nieubłaganie szybko, dopiero zaczynał się rok 2017, a już zaraz się kończy, tyle rzeczy się wydarzyło, tych złych i tych dobrych, że nie jestem w stanie Wam o wszystkim opowiedzieć. Nie był to łatwy rok, odeszło wiele bliskich mi osób, których bardzo mi brakuje. Był to rok, który doświadczył całą naszą rodzinę w różnych sytuacjach, ale też nauczył jak cenne jest zdrowie i życie, jak ważna jest każda chwila.
Małymi kroczkami rozwijam się w tym co bardzo kocham, czyli fotografii. Sprawia mi to ogromną przyjemność i radość. Uwielbiam zatrzymywać w kadrze cudowne chwile, które są pamiątką na całe życie. Mam nadzieję, że następny rok przyniesie mi kolejne wyzwania i cudownych ludzi z którymi będę mogła współpracować.
Modne jest wyznaczanie sobie jakichś wyzwań, postanowień, czy obietnic na nowy rok. Ja tego nie robię, bo doskonale wiem, że te postanowienia są tylko na miesiąc, dwa, a potem człowiek macha ręka i mówi: „Dobra, to od następnego roku”. Dlatego nie mam żadnego postanowienia tylko życzenie, aby nie zabrakło mnie, ani nikomu w naszej rodzinie zdrowia, i żeby miłość jaką się darzymy przezwyciężyła każde zło tego świata. Tego kochani i Wam życzę bo miłość i zdrowie to rzeczy najważniejsze na tym świecie.
Kochana… Najważniejsze zdrowie tak jak piszesz i tego Tobie i całej rodzince życzę 🙂 Super, że Trojaki tak dobrze funkcjonują w nowej szkole… Już niedługo I klasa a dopiero co przyszły na świat 🙂
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :*